Inspiracje

Jacy jesteśmy...?

W życiu każdego, nawet najbardziej przeciętnego Kowalskiego, który jada na obiad schabowego i komentuje skandale polityczne, wiara jest wartością znajdującą się na piedestale moralności, etyki. Polacy, jako jeden z najbardziej wierzących narodów, dzielą się w dzisiejszej dobie na kilka typów kanonu katolickiego. Rzucają się w oczy dewotki stawiające zdjęcia Jana Pawła II na kredensach, ludzie zapracowani posyłający swoje dzieci na lekcje religii, sami jednak nie pamiętający modlitwy „Ojcze nasz” oraz zbuntowana młodzież, której włos staje dęba na dźwięk wyrazu „Bóg”, czy „Duch święty”. Mimo tego, wiara jest w naszym życiu wszechobecna i to nie tylko dzięki około milionowej grupie Polaków słuchających Radia Maryja, ale również przez naszą tradycję, mentalność. Nie trzeba być przykładnym obywatelem, wystarczy pójść do najbliższego przedszkola, żeby usłyszeć, że Bóg jest „cacy” a diabeł „be”. Co zrobić jednak ze światem moralności propagowanym przez Pismo Święte? Jak odpowiedzieć na pytanie: ilu chrześcijan z prawdziwego zdarzenia przechadza się ulicami Warszawy czy Krakowa?

Dziesięciu przykazań uczymy się na pamięć mając około siedmiu lat i nie ma mowy, żeby pomylić zabijanie z cudzołożeniem. Często jednak zdarza się tak, że po tych kilku latach od zaliczenia na szóstkę pouczeń Pana Boga, mało kto jest w stanie wykrztusić je na wyrywki, a co dopiero po kolei. Dlaczego tak się dzieje? Możliwe, że przykazania nie są w naszym życiu obecne aż tak bardzo jak by się to mogło wydawać. Mówiąc brutalnie: nie przestrzegamy ich nazywając się równocześnie chrześcijanami. Z pierwszym przykazaniem: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną” nie powinno być większych problemów. Nikt z nas przecież nie czci Boga jednocześnie zamykając się wieczorami w łazience z posążkiem Buddy. Nic bez ale. Naszym celem kultu staje się coraz częściej praca, gra komputerowa, pieniądze, druga osoba. Zapominamy o Tym, którego powinniśmy czcić, a swoja uwagę skupiamy na rzeczach ziemskich, materialnych wołając często w myślach: „ o Jezu! Znów nie udało mi się awansować...” I tym samym łamiemy drugie przykazanie wzywając imię swojego stworzyciela nadaremnie. Do kościoła chodzimy rzadko, przeważnie na chrzest i komunię, od biedy ślub, żeby pokazać się w nowej sukience. Zdarzają się oczywiście osoby spędzające średnio godzinę dziennie na porannych roratach lub drogach krzyżowych, ale są to wybitne jednostki ze sfery dewotek, emerytów. Jeśli już zdarzy nam się „urwać” bezcenne sześćdziesiąt minut z niedzielnego dnia, siedząc naprzeciw ołtarza rzadko myślimy nad swoich życiem, wiarą, a zastanawiamy się gdzie można kupić torebkę pani siedzącej z prawej strony lub formujemy językiem kuleczkę z gumy do żucia. Analizując kolejne, czwarte przykazanie, niech każdy z ręką na sercu opowie o swoich relacjach z rodzicami. Ci w podeszłym wieku irytują, nie są już w życiu potrzebni, ci młodsi nie rozumieją tego, że taka impreza jest tylko jedna i właśnie jutro i nie ma mowy o tym, żeby na niej nie być. Konflikt pokoleń znany jest nam bardzo dobrze, nawet jeśli się do niego nie przyznajemy. Numerki pięć, sześć i siedem (nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij) same mówią za siebie i chyba nie trzeba udowadniać, że w dzisiejszej dobie niewiele znaczą dla człowieka. Wystarczy wziąć do ręki pierwszą lepszą gazetę i poczytać o Adamie K., który zamordował swoją żonę, Iwonie D pracującej przy autostradzie, czy Romanie W kierującym szajką złodziei fiatów 126p. Ludzie nie mówią zawsze prawdy, są chciwi, żądni. Człowiek jest istotą poplamioną wadami z każdej strony. Niestety widać to, czytając koncepcję dobrego życia autorstwa Boga.

Czy możemy w takim razie mówić o sobie jako o ludziach wierzących? Czy tacy w ogóle istnieją w dzisiejszych czasach? Co z księżmi, duchownymi? I oni popadają w konflikty z prawem, mieszają się w jednym kotle ze skandalami, coraz częściej stają się bohaterami mediów. Dlatego warto się zastanowić jak to z nami jest. Może zacznie mijać moda na stwierdzenie: „Jestem wierzącym niepraktykującym”, a więcej osób przestanie się oszukiwać mówiąc: „Teraz nie wierzę, może kiedyś zacznę.”

Autor: Jo

© 2024 Wszelkie prawa zastrzeżone
Przekaż 1,5%