Sprawozdanie z wycieczki do teatru
Teatr Studio znany jest warszawskim miłośnikom sztuki z niekonwencjonalnego podejścia do tekstu, nawet najstarszych dramatopisarzy. Szczególna dbałość o kostiumy, ruch choreograficzny oraz, przede wszystkim, odegranie spektaklu w sposób przystępny dla widzów współczesnych - oto zalety, dzięki którym spektakle tego zespołu ogląda się z dużą przyjemnością.
26 listopada bieżącego roku uczestnicy warsztatów organizowanych przez Stowarzyszenie SPOZA mieli możliwość obejrzenia spektaklu pod tytułem "Sługa dwóch panów", według komedii Carla Goldoniego. Ten włoski komediopisarz, którego życie przypadało na wiek XVIII-ty, jest autorem wielu zabawnych sztuk z nurtu tzw. komedii dell'arte , czyli komedii ludowej, odwołującej się do całego szeregu bardzo wyraźnie nacechowanych postaci wykorzystywanych podczas występów średniowiecznych trup teatralnych (np. błaznów czy arlekinów). Jak jednak przełożyć na język naszych czasów to wszystko, co śmieszyło widzów współczesnych autorowi sztuki? Z tym właśnie problemem zmierzył się zespół teatru Studio, z dużym, trzeba to przyznać, powodzeniem.
Jesteśmy zatem w osiemnastowiecznej Wenecji. Głównym bohaterem i sprawcą niemałego zamieszania jest Truffaldin, który najmuje się jako sługa dwóch obcych sobie, jak nam się z początku wydaje, ludzi. Pierwszą z tych osób jest Beatrice, która w przebraniu swojego brata - kapitana Fryderyka przyjeżdża w dzień zaręczyn jego niedoszłej żony, Klarysy z Silviem. Wywołuje to niemałe zamieszanie, ponieważ zarówno rodzina Klarysy jak i Silvia, uważała kapitana Fryderyka za martwego. Szczególnie nieszczęśliwą z takiego obrotu rzeczy wydaje się być Klarysa, której zaręczyny z kapitanem były najwyraźniej podyktowane wolą jej ojca. Drugą osobą, której służyć ma Truffaldin jest, zakochany w Beatrice Florindo, z którego to ręki zginął kapitan Fryderyk. Florindowi zależy na tym, aby jak najszybciej odnaleźć Beatrice, i uciec wraz z nią przed przybyciem do Wenecji, żyjącego, w jego mniemaniu, kapitana Fryderyka. Cała seria śmiesznych i nieoczekiwanych zwrotów akcji, komplikującej się coraz bardziej przez gapiostwo i niedyskrecję Truffaldina, doprowadza na szczęście do pomyślnego zakończenia.
Wśród aktorów występujących w przedstawieniu, najbardziej znanym szerszej widowni jest z pewnością Andrzej Masztalerz, grający ojca Klarysy. Zaś reżyserem całości jest litewski twórca przedstawień teatralnych Rimas Tuminas, pracujący w teatrach europejskich: m. in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, a także w teatrach spoza naszego kontynentu: w Rosji, USA, Kanadzie, Meksyku. Jest zdobywcą wielu prestiżowych nagród teatralnych: Narodowej Nagrody Islandii w dziedzinie teatru za "Mewę" Czechowa; "Spring of Balic" w Tallinie, Złotego Lwa we Lwowie, Złotej Maski w Moskwie. W spektaklu oglądanym przez nas reżyser bardzo umiejętnie pogodził elementy pasujące do obyczajów bliskich czasom Goldoniego z elementami kultury współczesnej. Przykładem takiego właśnie połączenia może być "zalotny" taniec zakochanego w Klarysce Silvia. Nieszczęśnik, zalecający się do obrażonej na niego Klarysy wykonuje szereg popisów tanecznych, będących połączeniem dobrze nam znanych ruchów tanecznych Michaela Jacksona oraz parkietowego szaleństwa głównych bohaterów filmu "Pulp Fiction" Quentina Tarantino. Połączenie elementów dwóch, odmiennych przecież kultur w jednym przedstawieniu zostało przez reżysera dokonane z dużym wdziękiem oraz z umiejętnym wyważeniem proporcji.
Wychodząc z teatru i my, uczestnicy warsztatów z Fundacji SPOZA, a także pozostała część widowni chwaliła wspaniałą grę aktorów i bardzo pomysłowe rozwiązania choreograficzne. Był to z pewnością bardzo udany wieczór. Polecamy ten spektakl tym wszystkim, którzy tęsknią za autentycznie śmieszną rozrywką, o którą dzisiaj bardzo trudno.
Autorzy: Karolina Szynkowska
Dariusz Piotrkowski